sobota, 1 października 2011

Pierwszy Album: The High End Of Low

Zacznijmy więc od końca.  "The high end of low" to ostatni album jednego z moich ulubionych artystów: Marilyna Mansona. Wyszedł 26 maja 2009 roku. 40 letni wykonawca ukazuje w niej cały swój kunszt i doświadczenie, które zebrał przez 15 lat niezwykle głośnej kariery, mam tu głównie na myśli kompozycję utworów. Piosenki jendak nie są jednak tak mocno naładowane energią, agresją i nienawiścią kawałki jak te z poprzednich lat, kiedy to jeszcze wypełniał swą "misję" światowego antychrysta, było to widać już w poprzednim albumie "Eat Me Drink Me". Nieudolne próby imitowania dawnej dynamiki młodego jeszcze wokalisty(We Are From America, Arma-Goddamn-Motherfickin-Geddon czy chociażby Leave a Scar) przeważają jednak wolniejsze kawałki(praktycznie wszystkie inne) i to właśnie one sprawiły, że opisuję ten album jako pierwszy.

Opiszę teraz moje dwa ulubione kawałki. "Wow" to pierwszy utwór, który włączyłem, na początku wydał mi się dosyć chaotyczny. W sumie jest taki, lecz po kilkukrotnym przesłuchaniu przekonałem się, ktoś taki jak Marilyn Manson jest w stanie bezbłędnie zapanować nad chaosem. Co może niektórych zdziwić w tym kawałku nie ma ani grama gitary, jest dosyć psychodeliczna i nikt się tu nie drze ;) Jest to po prostu bardzo dobrze skomponowana kupa syntezatorów i efektów. Jej klimat w połączeniu z tym chorym OFICJALNYM "teledyskiem" potrafi dostarczyć wrażeń, których szybko nie zapomnimy. Gdy wtapiam się w tą piosenkę na myśl przychodzą stojące nade mną zakrwawione klauny z nożami, ot takie wyobrażenie, lewa półkula mózgu ;)
Tekst
I powiedziałaś "lepiej traktuj mnie inaczej, bo jak nie..."
"bo jak nie..." wydawało się głupią pieprzoną rzeczą do
powiedzenia komuś takiemu, jak ja..
Komuś jak ja
jest kwintesencją tego utworu. Tematem jest tu po prostu miłość, a raczej przeszkody. Manson nie mógł się nigdy ustatkować jeśli chodzi o kobiety, w sumie nie dziwię się. Dacie wiarę, że tak wielki artysta, który miał po koncertach tuziny panienek(w przebieralni Manson każe wychładzać pomieszczenie aby dziewczynom, które go odwiedzają przed lub po koncercie odpowiednio sterczały sutki) , miał kilka stałych partnerek?

15 to utwór który powstał w 40 urodziny artysty. W nim to właśnie Manson podsumowywuje swoje życie. Tekst jest przepełniony wewnętrznymi rozterkami, jego ból to czego nie zdołał zachować. Na koniec dodam, że Twiggy Ramirez - pierwszy gitarzysta Mansona powrócił do składu po 6 latach przerwy. Jego wpływ na samotnego wokalistę jest tu z pewnością niesamowity. Myślę właśnie, że to jego wsparcie dało Marylinowi siłę do napisania tak odważnego tekstu.

Utwory na tej płycie to:

  1. "Devour" - 3:45
  2. "Pretty as a Swastika" (wersja ocenzurowana: "Pretty as a ($)") - 2:45
  3. "Leave a Scar" - 3:54
  4. "Four Rusted Horses" - 5:00
  5. "Arma-Goddamn-Motherfuckin-Geddon" - 3:39
  6. "Blank and White" - 4:27
  7. "Running to the Edge of the World" - 6:25
  8. "I Want to Kill You Like They Do In the Movies" - 9:01
  9. "WOW" - 4:55
  10. "Wight Spider" - 5:32
  11. "Unkillable Monster" - 3:43
  12. "We're From America" - 5:04
  13. "I Have to Look Up Just to See Hell" - 4:11
  14. "Into the Fire" - 5:14
  15. "15" - 4:20

Dobra długo mi zajęło pisanie tego postu, zapomniałem dodać, że muzyka Marilyna Mansona wyjątkowo mi się nie nudzi, w odróżnieniu do innych :D
Trzymajcie się mocno!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz